Chodź, nauczę Cię robić różańce. To będą wyjątkowe różańce, nikt takich nie ma bo zostaną zrobione przez Ciebie. Z kolorowych koralików, na mocnym sznurku i z drewnianym krzyżykiem; dołączymy też do każdego z nich Cudowny Medalik. Co Ty na to? Gdzie? U mnie w Paszynie k. Nowego Sącza oraz w Kirach k. Zakopanego. Kiedy? Wtedy kiedy zbierze się odpowiednia ilość osób.W Paszynie - 5 osób, w Kirach do 10 osób. Ile trwa kurs? Kurs trwa około 1,5-2,5 h - wszystko zależy jak będzie Ci szło. W Paszynie nie ma noclegu, w Kirach zapewniam nocleg ( z możliwością przedłużenia) Ile kosztuje kurs? Kurs organizowany w Paszynie to koszt 150 zł (bez noclegu), a w Kirach to koszt 200 zł (z noclegiem). Obowiązuje bezzwrotna kaucja w kwocie 50 zł. Co otrzymam za tą kwotę? Nauczysz się robić różańce - będziesz mógł/a sam/a robić i podarować komuś. Różaniec osobiście przez siebie zrobiony jest bezcennym podarunkiem dla kogoś, kto tego potrzebuje. Dodatkowo po kursie otrzymasz swój zestaw do robienia różańca, bo jak to się mówi: trening czyni mistrza :) Jak się zapisać? Na kurs możesz zapisać się poprzez poniższy formularz. Chodź, razem będzie raźniej.
0 Komentarze
Poniżej do ściągnięcia artykuł z Dwumiesięcznika KTÓŻ JAK BÓG (numer ze stycznia 2019) pt. "Anemia duchowa". O chorobie duchowej, która niepostrzeżenie atakuje człowieka... Polecam gorąco!
Kiedy byłam małą dziewczynką, marzyłam o tym, aby napisać książkę i być bogatą. Po części moje marzenie się spełniło, bo książkę napisałam, a z bogactwem to różnie bywało ale to inna historia. Mój tato odkąd pamiętam zawsze mi powtarzał, że miejsce kobiety jest w kuchni przy garach. Mówił to do małej dziewczynki, która obiecała sobie, że udowodni swojemu ojcu, że nie ma racji. Po tym rozpoczęła się lawina błędnych decyzji, które podejmowałam. O tym napisałam w swojej książce. Do czego zmierzam? A no do tego, że mój tato miał rację w stosunku do mnie. Po latach wiem, że spełniam się w kuchni. Uwielbiam gotować dla mojej rodziny, kocham patrzeć na to jak dzieci i mąż jedzą aż im się uszy trzęsą. I nie dlatego, że ich głodzę hahaha :) Po prostu wiem, że to co wyjdzie z mojej ręki jest dobre. Pyszne. Ktoś może pomyśleć, że się chwalę jednak ja znów zmierzam do czegoś.... A mianowicie: patrząc okiem wiary wiem kim jestem, wiem po co Bóg mnie stworzył i wiem co mam robić w życiu. Jestem mamą czwórki dzieci ( w tym jedno w niebie, a drugie we mnie – jak to piszę ma teraz prawie 8 tygodni). Jestem żoną. Jestem kurą domową. Jestem moherowym beretem. Jestem kapłanką domowego ogniska. A ty jak mnie jeszcze nazwiesz? Jaką masz wartość do kobiety, która zna swoje powołanie? Czy ty znasz swoje powołanie? Jaką masz wartość do posiadanej wiedzy o sobie? Wielki Post zaczął mi się dość niemiło. Otrzymałam z sądu przesyłkę. To był pozew. Firma Kruk podała mnie do sądu o zapłatę nieco ponad dwa tysiące złotych. Dług był przedawniony. Wiedziałam, że mam 14 dni na złożenie sprzeciwu od pozwu. Dlatego szybko zeskanowałam dokumenty i wysłałam mailem do Fundacji Prawno Obywatelskiej. Mijały dni, a ja nie otrzymywałam od nich żadnej odpowiedzi. Pomyślałam sobie, że poczekam pełne 7 dni i jak nie otrzymam odpowiedzi to sama będę się bronić. Kiedyś już taką sprawę miałam (około 3 lat temu) i wybroniłam się. Miałam wiedzę, znałam przepisy. Czas leciał. Mijał 7 dzień i otrzymałam z fundacji odpowiedź, że biorą moją sprawę. Wysłali mi na maila dokumenty do podpisu i zapewnili, że nie będę płacić za ich usługi. Dokumenty zaraz podpisałam i odesłałam tego samego dnia. I znów czekałam. Zdążą? Zostało im kolejne 7 dni na napisanie sprzeciwu i odesłanie moich papierów do sądu w moim miejscu zamieszkania. I wciąż to czekanie. I wciąż to pytanie: czy zdążą? Po 6 dniach zadzwoniła do mnie pani mecenas z fundacji oświadczając, że sprzeciw został złożony. Uff... Odetchnęłam z ulgą. Potem już wszystko powierzyłam Bogu. Zajęłam się modlitwą wielkopostną i robieniem różańców. Wciąż miałam na uwadze, że w każdej chwili sąd może zaprosić mnie na rozprawę. Ale znałam swoje prawa. Wiedziałam, że nikt mnie nie przestraszy tak jak to miało miejsce parę lat temu, kiedy Kruk wystraszył mnie do tego stopnia, ze oddawałam im niemalże całą swoją pensję. Dla mnie najważniejsza była wiedza prawna. Kolejne dni Wielkiego Postu upłynęły mi na modlitwie i doskonaleniu się w cierpliwości. W ostatni dzień Wielkiego Postu ponownie zadzwoniła do mnie pani mecenas z dobrą wiadomością, że Kruk cofnął pozew. A to oznaczało dla mnie, że na jakiś czas mam spokój. Dlaczego na jakiś czas? Bo Kruk nie zrzekł się wierzytelności i prawdopodobnie będzie próbował za jakiś czas znowu pozwać mnie o zapłatę. I tak w kółko. Ale i na to znam przepisy. Więc jestem spokojna. Codziennie modlę się do św. Józefa, aby dał mi taką pracę, abym mogła spłacić długi, które i tak są przedawnione i umorzone. Święty Józef daje mi zlecenia na robienie różańców i dziękuję Mu za to z całego serca bo dzięki temu nie chodzimy głodni, mamy opłacone rachunki na czas i w ogóle starcza nam na podstawowe rzeczy. Już jutro jest pierwsza środa miesiąca. Jeśli masz naprawdę trudne chwile, poświęć ten dzień Św. Józefowi, oddając się w opiekę Jego Przeczystego Serca. Praktykuj z wiarą Pierwszy Pięć Śród Miesiąca na cześć Przeczystego Serca Świętego Józefa i proś tego wielkiego Patrona o cuda w swoim życiu. Poniżej pobierz modlitwy na jutrzejszy dzień. "Zapal świeczkę".... Hm.. skąd ja to znam? No oczywiście, że z własnego doświadczenia. Z przeszłości. Z koszmaru, który musiałam przejść po tym jak paliłam świeczki w domu, aby przyciągnąć pieniądze. Byłam tak bardzo nasiąknięta żądzą posiadania pieniądza, że byłam gotowa na wszystko, nawet na zawarcie paktu z diabłem, byleby tylko je mieć. Nawet po zawarciu paktu ich nie miałam. O tym pisałam w swojej książce. Tak, kliknęłam w link sponsorowany tylko po to, aby zrobić screena: Tadaaam! I proszę, oto mamy do czynienia z magią. Takie czary-mary, które mówi: "Zapraszam cię diable do mojego życia". Zamawiasz świeczkę, odpalasz przez 30 dni, wierząc że właśnie po 30 dniach nagle zaczną spływać do ciebie pieniądze. Ha! Ja też dałam się na to nabrać. Jednak to nie wszystko. Bo zjeżdżając w dół strony internetowej można poczytać komentarze, a jest ich ponad 800. Nie brakuje ludzi, którzy z niewiedzy albo z głupoty zapraszają niechcianych "gości" pod swój dach, a później zastanawiają się, gdzie popełnili błąd. A co o tym mówi Biblia? Zaklęcia, magiczne rytuały są sprzeczne z wiarą w Jedynego Boga i pierwszym przykazaniem Dekalogu. Pismo Święte surowo przestrzega przed tym grzechem: „Nie będziesz się zwracał do wywołujących duchy ani do wróżbitów. Nie będziesz zasięgać ich rady” (Kpł 19, 31); „Przeciwko każdemu, kto zwróci się do wywołujących duchy albo do wróżbitów, aby uprawiać nierząd z nimi, zwrócę oblicze i wyłączę go spośród jego ludu” (Kpł 20, 7). „Gdy ty wejdziesz do kraju, który ci daje Pan, Bóg twój, nie ucz się popełniania tych samych obrzydliwości, jak tamte narody. Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by uprawiał wróżby, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni” (Pwt 18, 9-12). Pomódl się ze mną teraz do św. Michała Archanioła: Święty Michale Archaniele! Wspomagaj nas w walce, a przeciw zasadzkom i niegodziwości złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen. ...jego dzieckiem, a on moim Opiekunem. Właściwie doszłam do tego dopiero po zostaniu niewolnikiem Maryi. Pomimo, że pisałam w swojej książce o interwencji św. Józefa w moim życiu jeszcze do niedawna nie umiałam połączyć faktów. Dzięki Ci Boże, żeś mnie oświecił, abym mogła o tym głośno mówić! Czcigodna Maria z Agredy w książce pt. "Mistyczne Miasto Boże" (wyd. Michalineum, rok wydania 1985, str. 192): "(...) Objawione mi także zostały niektóre przywileje i łaski, które Bóg nadał św. Józefowi, a których człowiek może dostąpić prosząc tego świętego o wstawiennictwo. Oto one: 1. Za przyczyną św. Józefa można otrzymać cnotę czystości i zwyciężać niebezpieczeństwa pokus zmysłowości. 2. Przez niego można dostąpić potężnej łaski wyzbycia się stanu grzechu i pojednania z Bogiem. 3. Za jego przyczyną można uzyskać łaskę Maryi i prawdziwe do Niej nabożeństwo. 4. Przez niego możemy dostąpić łaski szczęśliwej śmierci i opieki przeciw szatanowi w godzinę śmierci. 5. Złe duchy drżą, gdy słyszą imię Józefa. 6. Dzięki niemu można uzyskać zdrowie ciała i pomoc w różnych potrzebach. 7. Za jego przyczyną rodziny otrzymują błogosławieństwo potomstwa. (...)" Każdy powinien przeczytać to cudowne arcydzieło jakim jest "Mistyczne Miasto Boże". Do tej książki się wraca wciąż i wciąż. Dużo tłumaczy, dużo uczy. Na dowód tego, że św. Józef znów się mną zaopiekował - dostałam kolejne zamówienie na zrobienie 100 różańców dla Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. Chwała Panu! Proszę, pomódl się ze mną do św. Józefa o znalezienie pracy dla Ciebie, a dla mnie kolejne zamówienia. Tak! Właśnie tak mogę nazwać miniony okres w moim sercu. Wydarzył się cud. Jeszcze w 2016 roku, w listopadzie, kiedy pierwszy raz usłyszałam, że można oddać się w niewolę Maryi poprzez 33-dniowe przygotowanie do aktu zawierzenia, poczułam w sercu ukłucie, ze to jest coś dla mnie. Jednak jak tylko przeczytałam „z czym to się je”, od razu pomyślałam o osobach, które chcą tego dokonać, ze to świry. Cóż. Każdy może się mylić. I mnie też to spotkało. Dopiero po roku, kiedy znowu Adminka przypomniała, że można oddać się w niewolę Maryi, postanowiłam, że spróbuję. Tak naprawdę spróbuję. Zaopatrzyłam się w odpowiednią lekturę i pojechałam po bandzie. 33 dni z Maryją. Codziennie. Różaniec. Litania. Ciągła myśl o mojej Pani i Królowej. Oddawanie pokłonów. Piękny czas. Ale nie chciałam być sama. Duchowo dołączyłam do wspólnoty Niewolników Maryi. Miałam pewność, że wszyscy za mnie się modlą, a ja za nich. Kiedy zostały jeszcze niecałe 2 tygodnie do aktu zawierzenia wpadł mi do głowy pomysł. Po ludzku było to typowe działanie spontaniczne. Ponieważ wiedziałam, że wśród osób przygotowujących się do aktu było 30 dzieci, wzięłam zrobione przez siebie różańce, spakowałam i wysłałam na adres wspólnoty. To działo się tak szybko, że nawet nie zdążyłam włożyć kartki do różańców po co i na co one są. Ale po fakcie zreflektowałam się i wysłałam maila do wspólnoty z informacją, ze różańce są dla dzieci. Potem zapomniałam o całej sprawie i skupiłam się na kolejnych dniach przygotowania do aktu zawierzenia. 8 grudnia 2017 roku po raz pierwszy stałam się niewolnikiem Maryi. Tym bardziej czuję się wolniejsza niż byłam wcześniej. Parę dni później otrzymałam telefon od wspólnoty Niewolników Maryi, że swoimi różańcami sprawiłam im ogromną radość. Moje różańce zostały dosłownie rozgrabione. Ach jak się ucieszyłam. Ale to nie wszystko. Matka Boża zadziałała w sposób cudowny. Bo podczas tej samej rozmowy dostałam zamówienie na 300 Koronek do Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży! (7 dziesiątek) Cóż za radość! Mąż mi nie raz mówił: „Jak dostaniesz od Matki Bożej zamówienie na różańce to dla mnie to będzie znak, że to masz robić”. Chciał to ma :) Przez cały Adwent robiłam Koronki dla Matki Bożej. Robiłam je po Świętach Bożego Narodzenia. I robię je codziennie. Dodatkowo robię zwykłe różańce (5 dziesiątek) bo codziennie omadlamy z rodziną każdy różaniec. Jak to wspaniale, że Maryja zatroszczyła się o naszą rodzinę. Przecież jestem osobą poszukującą pracy i każdy grosz się liczy, a tu Maryja zrobiła mi taką niespodziankę. Dziękuję Ci Mamo! I proszę o jeszcze! Proszę pomódl się ze mną do Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży: Czyli wczoraj. Oddałam się w opiekę Matce Bożej poprzez Akt Oddania się Jezusowi Chrystusowi przez ręce Maryi. Zostałam niewolnikiem Maryi.
Ale dzień wcześniej... Kiedy obudziłam się rano przed godziną 7 od razu, zanim wstałam z łóżka, padłam na twarz oddają chwałę Bogu. byłam jeszcze zaspana jedna nie przeszkadzało mi to w modlitwie. nagle poczułam jak kwas żołądkowy podchodzi mi do gardła. natychmiast wyprostowałam ciało, aby uniknąć przykrego zajścia. kwas wrócił do żołądka okropnie drażniąc przełyk. przez cały poranek miałam okropne bóle związane ze zgagą. Zgagę mam bardzo rzadko, prawie nigdy, a dzień przed zbliżającym się Aktem nagle pojawił się. Ból był narastający i obejmował całą klatkę piersiową. nawet nie wiedziałam, że tak to może boleć. wydawało mi się, że mam zawał serca, taki wielki był ból. Na szczęście mój mąż poratował mnie tabletką. poszukał w swoim neseserze, wydusił i podał mi z dobrocią, aby szybko załagodzić ból. Po jakimś czasie przeszło. Dzień ja co dzień. Powoli mijał, a ja mimo wszystko cały czas byłam myślami przy Maryi. Różańca to prawie w ogóle nie wypuszczałam z dłoni. Czułam się trochę poddenerwowana. Może nieswoja. I na pewno trochę podniecona. Równie dobrze mogę powiedzieć, że czułam strach przed oddaniem się w niewolę Maryi. Na pewno nie chciałam rezygnować, po prostu cała sprawa wydawała mi się wtedy tajemnicza. Sama Królowa Niebios jest dla mnie tajemnicza bo codziennie poznaję Ją na nowo. Po południu dopadła mnie chandra. Wszystko mnie denerwowało, nawet moich kłótnia dzieci między sobą. Niby ta kłótnia mnie nie dotyczyła, ale kiedy młodszy przychodził na skargę do mnie to już pokój mój burzył się we mnie. Przecież nieraz się kłócili czy ot tak sprzeczali się. Jednak tego dnia moja cierpliwość została wystawiona na próbę, której nie przeszłam. Padłam w przedbiegach. Wydarłam się na starszą tak głośno, że gardło okropnie mnie zapiekło. Mąż wtedy był na zewnątrz, ale słyszał mój wrzask i nie omieszkał skomentować tego wydarzenia. Obydwoje musieliśmy się uspokoić bo doskonale wiedzieliśmy, że to była próba na nas. Pokusa, aby nie opanować się i wydrzeć na dzieci. Niestety próby nie przeszłam choć tak bardzo starałam się przez 33 dni, podczas których przygotowywałam się do zawierzenia przez Akt. Przeprosiłam w duchu Matkę Bożą za mój szczeniacki wybryk i już do końca dnia byłam uśmiechnięta. Nie dałam się sprowokować. I jak co wieczór mąż zwołał całą rodzinkę na modlitwę różańcową. Podałam każdemu różaniec, który zrobiłam dwa dni wcześniej i rozpoczęliśmy modlitwę. Następnego dnia obudziłam się z migreną. Jestem bardzo wrażliwą osobą i każde zdenerwowanie powoduje u mnie bóle migrenowe. Na szczęście to nie przeszkodziło, aby udać się do południa do kaplicy w Nowym Sączu pw. św. Jana Pawła II i tam oddać się w niewolę Maryi, co też uczyniłam. |
Autor Magdalena Szczecina – katoliczka, szczęśliwa żona, mama czwórki dzieci (w tym jedno w niebie), certyfikowany konsultant kryzysowy (pierwsza pomoc psychologiczna), certyfikowany trener bajkoterapii, terapeuta uzależnień z przygotowaniem pedagogicznym, mentor, tutor i odkrywca talentów, związana ze wspólnotą III Zakonu Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel w Przemyślu. Członek Stowarzyszenia Matek Katolickich. Kup książkę
Polecane strony:
Archiwa
Lipiec 2022
|